piątek, 28 czerwca 2013

Stewia - zdrowa slodkość

Dziś przedstawiamy stewię vel stevię :)


Przytaczając za strona Wikipedii:

Stewia (Stevia rebaudiana) to roślina o wyjątkowo słodkich liściach. Od wielu lat używana przez miliony ludzi jako naturalny słodzik. Badania pokazują korzystne działanie stewii przy nadciśnieniu i cukrzycy. Dbasz o zdrowie, szczupłą sylwetkę, nie chcesz lub nie możesz jeść cukru? Stewia może być dla Ciebie idealną alternatywą.

O stewii w skrócie:

  • Stewia to w pełni naturalny słodzik
  • Ma zero kalorii
  • Jest słodszy do 250-450 razy od cukru (sacharozy)
  • Rozpuszczalny w wodzie i alkoholach
  • Odporny na wysoką temperaturę (do 200 °C) – może być używany do pieczenia i gotowania
  • Stabilny w kwaśnych i zasadowych płynach (pH 3-9)
  • Może być długo przechowywany
  • Stewia nie powoduje próchnicy zębów
  • Stewia jest bezpieczna dla diabetyków – nie podnosi poziomu cukru we krwi
  • Stewia jest bezpieczna dla osób chorych na fenyloketonurię (PKU)
  • Stewia jest nietoksyczna – testowana na zwierzętach i stosowana przez ludzi od wielu lat bez niepożądanych efektów
  • Słodziki ze stewii nie ulegają fermentacji
  • Stevia może być uprawiana samodzielnie


Pierwszy na rynku syrop ze Stevią proponuje nam, znany z bloga Łabimex.


Dla wszystkich, którzy uwielbiają syropy, a ich nie pili ze względu na "dbałość o linię". Łabimex ma coś wyjątkowego. Pierwszy na rynku syrop ze Stevią o obniżonej o 40 % kaloryczności.

Po prostu: STOP KALORIE. Nie myśl już o diecie - zachęcamy do skosztowania!

Syrop o obniżonej wartości kalorycznej ( o około 40% kcal mniej).

Syropy są wyśmienitej jakości, godne polecenia, nie zatracające wartości naturalnych smaków wspaniałych, polskich owoców.


Na naszym balkonie oczywiście rośnie krzak stewii.
Używamy jej w formie nie przetworzonej, prosto z krzaka czy suszonej. 
W zależności od, praktycznie zachcianki, liście mielimy, gnieciemy, kroimy itd a, potem wrzucamy do herbaty  (najlepiej w zalarzaczu), naleśników, ciast, mas do tortów itd.


  • 150 g mąki
  • 2 jajka
  • 250 ml mleka
  • szczypta soli
  • łyżeczka cukru, najlepiej drobnego
  • około 3 łyżki świeżych liści stewii
  • łyżka oliwy
  • woda mineralna lub zwykła woda



Oczywiście, żeby zrobić dobre naleśniki, wszystkie składniki należy z sobą zmieszać bardzo dokładnie i smażyć na mocno rozgrzanej patelni w, jak najcieńszej postaci.


Zachęcamy do zapoznania się z tą rośliną. My znamy ją od dawna, gdy ciężko było ją jeszcze dostać. Teraz, prawie w każdym sklepie ogrodniczym sadzonki pysznią się w doniczkach.

wtorek, 25 czerwca 2013

Mini torciki truskawkowe.

Obok naszej kamienicy przechodzi się do kościoła. Gdy nastaje wiosna, a na moim balkonie pojawiają się doniczki, jedna z nich wyjątkowo śmieszy przechodniów. Gdy bowiem zaczynają, z korytka, wystawać pierwsze liście...truskawek, babcie podśmiechają się, prawie szyderczo. Przy kwiatach obserwacje już ocierają się o niedowierzanie, a gdy z balkonu zaczynają pysznić się pierwsze truskawki, pod naszym balkonikiem zbierają się prawdziwe zgromadzenia podziwiające, debatujące, o śmiech do rozpuku nas przyprawiające. 
Siadamy wówczas bowiem na podłodze tak, żeby nie było nas widać i nadsłuchujemy ;)
Każdy ma swoje racje i przekonania, których broni jak lew, każdy wie zawsze lepiej i mimo wszystko, każdy zazdrości :)
Jeszcze gdy do truskawek dochodzą pomidory, selery, szczypior i masa ziół...;) ;)


Naszych truskawek nie jest za dużo więc, i torciki zrobiłyśmy mini ;)



  • 4 jajka
  • 125 g mąki przesianej
  • 125 g cukru drobnego do wypieków - najlepszy, choć może być też zwykły
  • odrobina proszku do pieczenia
  • 350 ml śmietany 30 %
  • kilka truskawek
  • (ja miałam również cukier truskawkowy Royal Brand)
Oddzielam żółtka od białek. Z żółtek i cukru ucieram puszystą, białą masę. Białka ubijam na sztywną pianę.Do żółtek dodają dokładnie przesiana mąkę, do której wsypuję szczyptę proszku do pieczenia. Mieszam wszystko, dodając również pianę z białek. Ciasto musi być delikatne, napowietrzone i dobrze wymieszane.

Pieczemy je na dużej blasze wyłożonej papierem do pieczenia ok 20min w 180 stC.

Po  ostudzeniu wykrawamy w upieczonym blacie kółka, po dwa na torcik.

Mocno schłodzoną śmietanę ubijamy z odrobina cukru, zależną od upodobań. 

My zrobiłyśmy obręcze z papieru do pieczenia, do którego wkładałyśmy po kolei
  • blat ciasta
  • warstwę pokrojonych truskawek
  • ubita śmietaną
  • blat
  • śmietanę
Dodatkowo wszystko posypałyśmy cukrem truskawkowym, który aktualnie testujemy i przystroiłyśmy "kwiatem" z truskawki. 
Cukier truskawkowy ma tą zaletę, że jest bardzo aromatyczny dzięki naturalnemu aromatowi. Jest produkcji polskiej i zawiera oznaczenie "Bio Mazowsze". Fantastycznie nadaje się do wszelkiego rodzaju deserów, drinków itd.




Zupy owocowe

Każdy zna zupy owocowe. Szczególnie latem są bardzo pożądane bowiem chłodzą, "najadają" a ponad wszystko pozwalają napawać się smakami owoców, których tak bardzo nam brakowało zimą. 
W naszym domu zupy owocowe robi się na bazie praktycznie każdych owoców, prawie "na oko", z makaronem, ryżem, pierogami itd.
Uwielbiamy je za...za to, że są :)


  • 1/2 kg rabarbaru
  • 1/2 kg truskawek
  • 1/2 l wody
  • 100 g białej czekolady
  • 2 łyżki masła + łyżeczka
  • 2 łyżki cukru
Pozostawiając kilka "ogonków" rabarbaru, kroimy go w kostkę i wrzucamy na gotującą się wodę. Podobnie robimy z truskawkami. Część pozostawiamy do pierogów, resztą dorzucamy do mięknącego rabarbaru.
W osobnym garnuszku, w kąpieli wodnej, roztapiamy czekoladę z masłem, którą, gdy powstanie z niej delikatna masa pozbawiona grudek czekolady, wlewamy dokładnie mieszając, don zupy. Wszystko podgotowujemy krótko i rozdrabniamy blenderem.

Na patelnię wsypujemy cukier, dodajemy łyżeczkę masła i  na powstałym karmelu, karmelizujemy pozostawiony, pocięty w kostkę rabarbar.

Zupę podajemy w miseczkach, gdzie na środek powstałego, prawie musu, wkładamy nieco karmelizowanego rabarbaru i pierogi z truskawkami, przygotowane z przytaczanego często na blogu, przepisu.




O ile pierwsza zupa wymaga nieco zachodu, o tyle druga jest jej ekspresowym odpowiednikiem. Uwielbiamy ją, ponieważ smakuje równie dobrze na ciepło jak i na zimno.



  • 1/2 kg truskawek
  • 1/2 l wody
  • ok 3 łyżek cukru
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • makaron ( my miałyśmy Międzybrodzki)
Nie ma prostszej.
W wodzie gotujemy truskawki, aż nie zaczną delikatnie mięknąć. To trwa dosłownie kilka chwil. Dosypujemy cukier, wlewamy zmieszaną z wodą mąkę ziemniaczaną (żeby zagęścić,w  sumie kompot) i...podajemy z makaronem ;)


My zastosowałyśmy fajne kwiatki makaronu Międzybrodzkiego. Nie tylko jest wspaniałym dodatkiem dla dań, przeznaczonych dla dzieci, ale i smakuje wszystkim.
Delikatny, jędrny po ugotowaniu, nie lepi się i nie rozpada.
Oczywiście, jak zazwyczaj, czas gotowania jest przesadzony. Nie wiem czy ja jakieś czary mary robię, ale gdybym gotowała jakikolwiek makaron według wskazania producenta, zawsze robi mi się, tak zwana, paciaja. 
Te kwiatki, wystarczy gotować dosłownie 3 minutki, żeby były odpowiednie do zjedzenia.


Gdy widzę, że ewentualnie środek makaronu jest twardawy, pozostawiam go żeby "doszedł" w wodzie, w której się gotował na kilka minut. Na pewno się nie rozmoczy.

czwartek, 20 czerwca 2013

Wieprzowina regionalna - Doceń Smak Tradycji


Z Szefem Kuchni Adamem Michalskim

18 czerwca, w Kuchni Modelowej Zajc, w Poznaniu, odbyły się Warsztaty Wieprzowina regionalna - Doceń Smak Tradycji. Prowadził je Szef Kuchni Adam Michalski, z przejęciem opowiadający o wieprzowinie.
Omawialiśmy rasy
- Złotnicka biała
- Złotnicka pstra
- Puławska
Każde z mięs przygotowane zostały na kilka sposobów. Do nich dołączyło znane i kupowane mięso z marketów, tak zwany tucz przemysłowy, który jest...dobry, póki nie spróbuje się omawianych ras zachowawczych, które objęte są Programem Ochrony Zasobów Genetycznych. Ich mięso jest fantastyczne w smaku, nawet bez przypraw smakuje wyśmienicie i powoduje, że produktów dotąd kupowanych, nigdy w życiu nie będziemy chcieli już zjeść.

Warsztaty były wyjątkowo zajmujące i wprowadzały prawdziwy przewrót w postrzeganiu mięsa wieprzowego. Osobiście złapałam się na tym, że kupowałam mięso totalnie niedobre. Wyciągałam rękę po opakowania chude, zachęcające, bez wycieków itd. Okazało się jednak, że to złe postępowanie. Tam bowiem, gdzie z mięsa wyciekają płyny można przypuszczać, że mięso nie jest naszpikowane środkami, które zatrzymują w nim między innymi wodę czy...emulgat ze skór wieprzowych...

Zapoznaliśmy się również z możliwościami odpowiedniego przyrządzania mięsa wieprzowego. Okazało się bowiem, że nie trzeba traktować mięsa wysokimi temperaturami, żeby było dobrze przygotowane. Ba! Jeśli, w procesie przygotowania mięsa, potraktujemy je temperaturą wyższą niż 82 stC, spowodujemy, że mięso nie tylko nie będzie miękkie, ale zacznie wysychać i twardnąć.

Prawdziwym hitem było gotowanie metodą Sous Vide.

Jak przeczytać można w mmgastro.pl :
  Sous Vide to metoda przygotowywania i przechowywania potraw. Za jej twórcę uważany jest Georges Pralus, który praktykowanie sous vide rozpoczął w połowie lat 70-tych. Jego celem było podwyższenie jakości sporządzanych potraw przy zachowaniu pierwotnego wyglądu oraz struktury produktu w procesie gotowania.
          Do Sous Vide potrzebujemy dwóch urządzeń - cyrkulatora temperatury oraz urządzenia wytwarzającego próżnię. Bardzo ważnym elementem wyposażenia jest również pakowarka próżniowa, za pomocą której przygotowywane są produkty – przyprawiona żywność wkładana jest do worka, z którego pompa powietrza usuwa tlen. Gotowy worek z surowcem wkładany jest do urządzenia sous vide, z podłączonym cyrkulatorem temperatury. W odróżnieniu od tradycyjnego gotowania w wodzie, sous vide to gotowanie w gorącej wodzie znaczne poniżej temperatury wrzenia czyli 100ºC. Dokładna temperatura uzależniona jest od rodzaju mięsa lub warzyw.

Przykładowe temperatury gotowania sous vide dla poszczególnych produktów:



  •  cielęcina              65 – 68 ºC

  •  ryba                      58 – 60 ºC

  •  wołowina             58 – 60 ºC

  •  wieprzowina       65 – 66 ºC

  •  drób                      65 – 71 ºC

  •  warzywa              80 – 85 ºC

         
          Ustawiamy odpowiednią  temperaturę w zależności od surowca jaki znajduje się w worku i ustalamy czas pracy urządzenia, po którego upłynięciu otrzymujemy gotowe, aromatyczne i zdrowe danie.

Zalety gotowania w próżni metodą sous vide:
  • mniejsza redukcja produktu wyjściowego do ok. 10%, dla porównania podczas gotowania tradycyjnego jest to 20%
  • wydłużenie okresu przydatności do spożycia
  • ochronne opakowanie zabezpiecza produkt przed powietrzem i innymi negatywnymi czynnikami co uniemożliwia rozwój bakterii tlenowych
  • żywność zachowuje wszystkie wartości odżywcze, witaminy i mikroelementy
  • brak konieczności użycia dużej ilości ziół i przypraw – naturalne soki są zatrzymywane w potrawach
  • wyeliminowane zostają wszelkie towarzyszące tradycyjnemu gotowaniu zapachy

    Najważniejszą zaletą jest jednak wyjątkowy smak przygotowywanych w ten sposób potraw, ich delikatna struktura i niesamowity wygląd.

Dla mnie to prawdziwy przełom i zachęta do poszukania dobrego mięsa, choćby już zieleniała ;), a nie sięgania po gumowate kawałki, które, w porównaniu z rasami zachowawczymi, rosło w ustach i chciało od razy wyjść ;)







Moje marzenie - walizeczka pełna skarbów :)


Tak o kotletach może opowiadać tylko prawdziwy miłośnik.


Niektóre pyszności, jakie udało nam się spróbować :


Powstało z "podpalenia"

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Gulasz drobiowy

Uwielbiamy wszelkiego rodzaju gulasze. Mięso zatopione w pysznym sosie, nieco ulubionych warzyw, cebulka i inne, a wszystko na przepysznej, ulubionej przez nas i często goszczącej na naszym stole koszy gryczanej.
Ten dzisiaj pokazywany, wzbogacony jest w przyprawę Kurczak na dziko, firmy Royal Brand oraz, bardzo delikatne w smaku, pieczarki krojone, firmy Łabimex.

Na nas dwie bierzemy:

2 piersi kurczaka
półtora woreczka kaszy gryczanej
3 gałązki świeżego majeranku
1 cebula
1 mały por - biała część
1 mała marchewka
1 mała pietruszka
łyżka przyprawy Kurczak na dziko
pół słoiczka pieczarek naturalnych
4 pieczarki świeże
pieprz, sól, nieco papryki słodkiej.

Wykonanie:

Kaszę opłukujemy pod bieżącą wodą i gotujemy do miękkości na wrzącej, osolonej wodzie.

Piersi z kurczaka oczyszczamy, podsmażamy na małej ilości oliwy (my uwielbiamy olej ze słoika w którym pływają fantastyczne pomidory suszone z kaparami Ole), dodajemy cebulkę, por, pocięte w małe piórka marchewkę i pietruszkę oraz pieczarki świeże pokrojone na ćwiartki. Gdy wszystko delikatnie się poddusi dodajemy przyprawę.
Wlewamy około szklanke wody.
Po około 20 minutach delikatnego duszenia się, doprawiamy do smaku, dodajemy pieczarki krojone i jeszcze dusimy około 10 minut.
Tuż przed podaniem wrzucamy do gulaszy posiekany majeranek, ewentualnie jeszcze inne, ulubione, świeże zioła i podajemy z kaszą.


Testowane przez nas produkty są fantastycznym uzupełnieniem potrawy.
Pieczarki dodają naturalnego smaku, delikatności na podniebieniu i uzupełniają gulasz a przyprawa, Kurczak dziki jest niezastąpiona, nie tylko dla osób, którym nie chce się czy nie potrafią skomponować odpowiednich dodatków do sosu mięsnego, ale również dla tych, którzy cenią sobie wyjątkowe smaki i dobrej jakości produkty.

Polecamy

sobota, 15 czerwca 2013

Warsztaty kulinarne w Bulvar 24

Jakiś czas temu, uczestniczyłyśmy w warsztatach kulinarnych, organizowanych w naszym rodzimym mieście, w klubie Bulvat 24.
Zaproszenie na warsztaty otrzymałyśmy od jednego ze sponsorów - Merci Chef.  Obok przepysznych serów, ugościł nas tez ukochany Kupiec, który jeszcze na odchodne rzucił w nas kaszą ;)


Bardzo fajnym wydarzeniem, oczywiście,były same warsztaty, ale hitem okazało się, zaproszenie na nie również Kingi. Obawiałam się, że Mała nie wytrzyma, głównie czasowo, bo wróciłyśmy do domu koło 21...(Ona już śpi o 20) ale było fantastycznie, a Kingusia odespała wszystko następnego dnia ;)


Warsztaty omawiały bardzo bogata kuchnię francuską. Jadłyśmy takie frykasy jak Foie gras, sery kozie (przepyszny w popiole), francuską zupę cebulową polędwiczki wieprzowe w musztardzie francuskiej, czy sałatkę, która w dużej mierze była Kingi dziełem.


Sama atmosfera warsztatów była bardzo fajna. Przyjazne rozmowy, wrażenie odprężenia i luzu królowały. Przy gotowaniu posłuchałyśmy wywodów kucharzy i, ponad wszystko, podjadłyśmy wyśmienitych dań. Myślałam, że truskawki w czekoladzie, ozłocone jakimś proszkiem, którego nie mogę zidentyfikować, będę najbardziej Kindze smakowały, ale okazało się, że zupa cebulowa z grzanką i Foie gras na dole, wiodło prym i podbiło podniebienie najmłodszej kucharki :)


 Przepis opracowała prowadząca, Kasia Bartoń.

 Sałatka z orzechami i grzankami z serem kozim
4 duże garście roszponki
wewnętrzne liście endywii (sałaty można wymienić na ulubione gatunki)
1 mała cykoria
1 pęczek rzodkiewek
bochenek chleba na zakwasie
duża garść orzechów włoskich
150g miękkiego sera koziego
Dressing:
2 małe szalotki obrane i pokrojone w cienkie plasterki
4 łyżki oleju z orzechów włoskich
2 łyżki oliwy z oliwek
2-3 łyżki czerwonego octu winnego
kilka gałązek natki pietruszki
sól morska, świeżo mielony czarny pieprz
Umyj wszystkie liście sałat i osusz je. Pokrój rzodkiewki w cienkie plasterki. Wymieszaj składniki dressingu. Odstaw na później. Chleb pokrój w cienkie kromki i podpiecz je w piekarniku lub na patelni grillowej. Orzechy posiekaj. W misce wymieszaj sałaty i rzodkiewki i posyp je orzechami. Polej sałatkę dressingiem i przemieszaj delikatnie. Grzanki połam na kawałeczki i posmaruj serem, można rozrzucić je na sałatce lub podać obok sałatki. 



wtorek, 11 czerwca 2013

Owsianka

Owsianka zawsze kojarzyła mi się z kleikiem, prawie jak ryżowym, który zajada się z nietęgą miną przy jakiś sensacjach żołądkowych. Nigdy nie pomyślałabym, że może być tak pyszna.

Naszą owsiankę zrobiłyśmy na podstawie jednego z blogów. Niestety nie pamiętam już źródła, z którego korzystałyśmy, ale i tak w naszym przepisie zupełnie odeszłyśmy od faktycznego przepisu wyjściowego. To tylko potwierdza zasadę, że owsianka ma tak dużo postaci, ile jest osób, które ta przepyszną owsiankę zajadają.


  • szklanka mleka
  • 3 garści płatków owsianych, górskich
  • garść rodzynek
  • 8 moreli
  • 2 łyżki płatków migdałowych
  • 2 łyżki siekanych orzechów
  • 1 łyżeczka miodu
  • pół łyżeczki cynamonu
Zagotowujemy w rondelku mleko. Wsypujemy do niego płatki, rodzynki i pokrojone na cząstki morele - jeśli są suszone. Na bardzo małym ogniu, często mieszając, gotujemy płatki do momentu, aż większość mleka wchłonie się w płatki, a one same staną się miękkie.
Dodajemy miód czy choćby cukier, podprażone wcześniej, na suchej patelni płatki migdałowe oraz orzechy a także cynamon.
Wszystko mieszamy razem i zajadamy ze smakiem.



To nasze ulubione śniadanie.
Ciepłe, smaczne, odżywcze i szybkie.
W sam raz przed wyjściem do przedszkola czy na spacer z psem ;)

Przy przepisie ponownie korzystałyśmy z produktów BackMit, które testujemy zawzięcie przekonując się, że produkty, wcale nie z najwyższej pułki cenowej, nie muszą być od razu najgorszej jakości.
Szczególnie podobają nam się płatki migdałowe, które są świetnie przygotowane, nie połamane i aromatyczne, jakby były przed chwilą zapakowane w torebkę.
Równie fajne są wszelkiego rodzaju orzechy tej firmy.
Jeszcze nie zawiodłyśmy się ;)

niedziela, 9 czerwca 2013

Orzechy włoskie w miodzie z mniszka lekarskiego

Uwielbiamy robić coś z niczego. Zawsze takie działania bardziej cieszą, niż najsmaczniejsze "gotowce" i tym podobne sprawy. Nie stronimy jednak od nich, ale jednak co kombinowanie, to kombinowanie.

Miód z mniszka zna zapewne wiele osób. Zauważyłam, że szczególnie od niedawna panuje prawdziwy bum na podobne dzieła. My, nasz miód robimy z dodatkami, które szczególnie cieszą w zimowe wieczory, gdy wcinamy z zaangażowaniem nie tylko zdrowe, smaczne i samodzielnie wykonane przetwory, ale również odmienne od tych, które ewentualnie gdzieś mogłybyśmy kupić.

Dziś przedstawiamy więc orzechy włoskie w mniszkowym miodzie.


Ogólnie panuje zasada, że na 500 sztuk kwiatów mniszka należy przygotować litr wody, kilogram cukru i 3 cytryny.
U nas pomijamy cytrynę i dodajemy około 1.5 l wody.

Kwiaty wybieramy tylko z czystych miejsc. Zrywamy z koszyczkami i staramy się, żeby były pozbawione słodyszka czy innych owadów.

Oczyszczone kwiaty zalewamy wrzątkiem w garnku o grubym spodzie, dosypujemy cukier i gotujemy wszystko około 15 minut. Pozostawiamy na kilka godzin (my zazwyczaj na noc - 12 godzin), po czym gotujemy wszystko dwa razy dziennie po około 30 minut, przez 3 dni.

Po ostatnim gotowaniu 3 dnia, przecedzamy mieszankę, wyrzucając kwiaty mniszka. Powstały sok wlewamy do garna z grubym dnem, który podgotowujemy na bardzo małym ogniu, kilkakrotnie, przez kilka minut, do uzyskania pożądanej konsystencji.


Orzechy łuskamy i po dokładnym oczyszczeniu wrzucamy je do wyparzonych słoiczków, które napełniamy do około połowy.
Orzechy zalewamy prawie wrzącym miodem i zakręcamy szczelnie, odstawiając do przestygnięcia do góry dnem.
Gdy miód zacznie stygnąć odwracamy słoiki w tradycyjne położenie :) i po całkowitym ostygnięciu staramy się ich nie zjeść od razu :)


Produkt :) jest bardzo smaczny, zdrowy i wyjątkowy.
Szczególnie nadaje się na bożonarodzeniowe i inne prezenty ponieważ robi piorunujące wrażenie :)

Polecamy

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...