Wyjątkowe Trofie liguri musiało być podane z wyjątkowym "dodatkiem". Można by powiedzieć, że makaron jak makaron ale...Ten jest o tyle fajny, że jego niewielka forma wspaniale nadaje się do dań, które nie wymagają, szczególnie od dzieci, jakiś wybitnych umiejętności. Dodatkowo sos z nich nie zlatuje tak intensywnie a zawijasy zachęcają do podjadania go nawet bez dodatków, co szczególnie spodobało się Kindze.
Do Trofie liguri zaserwowałam pulpety z siekanej wołowiny, z dodatkiem świeżych ziół. Wszystko podane z intensywnie pomidorowym sosem, który zrobiłam z ulubionego koncentratu miedzychodzkiego - polecam szczerze i bez płatnej reklamy ;)