Niedawno, na blogu Klaudyny przeczytałam o rosole
mocy. Zdziwiłam się, że nie jest on klarowny, tradycyjny, bez zbędnych,
zdawałoby się, dodatków. Jest…prawie taki sam jak mój! Ucieszyło mnie to
bardzo. Zawsze, bowiem każdy uczy gotowania rosołu tak, żeby był jak z obrazka.
Nikt nie pokazuje ciężkich w wyglądzie zup. Ja, głównie po przeczytaniu kilku publikacji
gotuję raczej mętny, no, może nie mętny, ale zdecydowanie nie klarowny wywar.
Przepełniony najróżniejszymi smakami. Są tam bowiem ostre składniki takie jak
papryczka chilli, imbir, słony sos rybny, słodkawe goji. Dorzucam kilka goździków,
czosnek i ziele czosnku niedźwiedziego, czarnuszkę i tradycyjne dodatki.
Dlaczego? Ponieważ każdy składnik ma jakieś zadanie.
Chilli i imbir rozgrzewają i, szczególnie chilli poprawia spalanie materii.
Czosnek jest naturalnym antybiotykiem, więc jego również nie może zabraknąć.
Jeśli ktoś nie przepada za czosnkiem może zastąpić go zielem czosnku
niedźwiedziego. Będzie to namiastka działania ząbków czosnku. Czarnuszka działa
przeciwzapalnie, goździki poniekąd również. Jagody goji, jak pisze również
Klaudyna, to adaprogen. Ja stosuję je do większości zup. Ponadto nie lubię
soli. Sól jest niezdrowa i źle wpływa na organizm. Niestety raczej jest
nieunikniona przy smacznym gotowaniu. Dlatego, żeby było smacznie i zdrowo
stosuję sos rybny.
Rosół magiczny
- porcja rosołowa
- pęczek włoszczyzny
- ok 6 litrów wody
- liść laurowy
- po 4 ziarna pieprzu i ziela angielskiego
- ½ łyżeczki nasion czarnuszki
- łyżeczka jagód goji
- 3 śliwki suszone
- 5 goździków
- 2 ząbki czosnku
- łyżka ziela czosnku niedźwiedziego
- imbir – wielkości paznokcia kciuka
- kawałek chilli
- 3 łyżki sosu rybnego
Przygotowanie:
Umytą porcję rosołową zalewamy wodą.
Zagotowujemy doprowadzając do wrzenia. Gdy zobaczymy „kożuszek” na górze wywaru
odszumowujemy go, czyli ściągamy z wierzchu szumowiny – ścięte białko, resztki
krwi i inne, dla mnie nieprzyjemne rzeczy. Dokładamy obrane warzywa, przyprawy
i zioła, z wyjątkiem sosu rybnego. Gotujemy na bardzo małym ogniu jak najdłużej.
W sumie im dłużej, tym lepiej. Około pół godziny przed końcem gotowania
dodajemy sos rybny. Doprawiamy jeszcze do smaku i wspaniały, esencjonalny,
pełen „dobra” rosół jest gotowy.
Do rosołu możecie dodać dosłownie
wszystko, co stawia Was na nogi a może być gotowane i pasuje do rosołu…
Ja jestem ostrożna z papryczką chilli.
Kinga niezbyt ją lubi. Dlatego często wkładam do rosołu kawałek papryczki i, gdy
poczuję jej smak w zupie, zaraz go wyciągam. Dla siebie mam przygotowane płatki
chilli, które po prostu dodaję na talerz, do kubka itd.
Macie jakieś swoje magiczne rosołki? Może podzielicie się pomysłem?
Ja właśnie gotuję wielki gar rosołu bo kicham i prycham...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za podzielenie się z nami swoimi spostrzeżeniami, sugestiami i innymi wyrazami obecności na blogu.
Dziękujemy