środa, 25 lutego 2015

Zupa z gruszki i pietruszki



Wiem, że połączenie gruszki z pietruszką, w zupie, jest znane. Na niejednym blogu widziałam różne warianty tej pysznej potrawy. Nasz pomysł pojawił się w chwili, gdy tłumaczyłam Kindze, co to znaczy „wyskoczyć ni z gruszki, ni z pietruszki”. Od zabawy słowem przeszłyśmy do czynów. Ugotowałyśmy pożywną, zdrową i lekką zupę, która, dzięki słodkawemu smakowi, zasmakuje też nawet największemu niejadkowi.
Poza tym, mimo, że to w sumie tylko zwykła zupa, nawet goście będą się nią delektować. Wypróbowałyśmy na swoich.




Potrzebujemy:

 

  • pół kilo korzeni pietruszki
  • 2 gruszki
  • ok 100 g boczku wędzonego
  • łyżeczkę suszonego tymianku
  • szklankę mleka lub słodkiej śmietany
  • ok litra bulionu
  • 2 łyżki nasion siemienia lnianego
  • oliwę
  • sok z połowy cytryny
  • sól i świeżo zmielony pieprz


Przygotowanie:

Pietruszkę obieramy i kroimy w plastry. Gruszki obieramy, wykrawamy z nich gniazda nasienne, kroimy w ćwiartki, skrapiamy sokiem z cytryny.
W garnku rozgrzewamy łyżkę oliwy, wrzucamy plastry pietruszki, podduszamy na małym ogniu ok 5 min. Dodajemy gruszki, mieszamy, ponownie dusimy wszystko ok 5 min. Po tym czasie wlewamy bulion warzywny, dodajemy tymianek, wszystko gotujemy pod przykryciem ok 10 min.
W tym czasie kroimy boczek na drobną kostkę, smażymy go do całkowitego wytopienia tłuszczu na suchej patelni. Prażymy nasiona siemienia.
Do miękkich warzyw dodajemy mleko, całość miksujemy, podgotowujemy ok 5 min. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Gotową zupę posypujemy prażonymi nasionami siemienia lnianego i kawałkami boczku.
 

Żeby śmietana czy zimne mleko nie zwarzyło się, warto je zahartować, czyli dodać do mleka nieco gorącej zupy i tak „podgrzane” dopiero wlać do niej. Poza tym śmietany z napisem „do zup” mają w swoim składzie zagęstniki. Można więc do śmietany, choć bardziej mleka, dodać nieco mąki i taką mieszanką zagęszczać zupy. Tak przygotowane mleko też się nie zwarzy.



Próbowaliście już tej zupy? Jeśli nie, zachęcam.
A może sami macie przepis na niebanalne połączenie gruszki i pietruszki?

czwartek, 19 lutego 2015

Rolada biszkoptowa a'la szarlotka z bezą włoską - rozpusta


Ostatnio pełno w naszej kuchni zup. Na bazie rosołu, o który pisałam nie raz, i bulionu warzywnego, o którym napiszę niebawem, robimy najróżniejsze kombinacje smakowe. Przygotujcie się, zatem na cykl zup. Szczególnie, że nadchodzi wiosna a nasze zupy są sycące, zdrowe, lekkie, proste w przygotowaniu. Na pewno, dzięki nim, wspaniale wymodelujecie sylwetkę, pozbędziecie się zimowych zapasów sadełka i z wigorem wkroczycie w cieplejszą część roku.

Tymczasem, żeby nie żywić się tylko zupkami, zaproponuję Wam dziś wspaniały przepis na ciasto. Ja robiłam je na niedzielny deser. Jest jednak wyśmienite na każdą okazję. Delikatny, czekoladowy biszkopt, smażone jabłka i beza włoska. To niebiańska uczta, prawdziwa rozpusta podniebienia. Szczególnie, że tę roladę je się również oczami. Biała, lśniąca beza palona w kontraście z mocno czekoladowym biszkoptem po prostu zachwyca.


Biszkopt

Potrzebujemy:

  • 5 jajek 
  • 120 g cukru
  • szczypta soli
  • 100 g mąki pszennej tortowej 
  • 25 g mąki ziemniaczanej  
  • 10 g kakao
  • 1 łyżka cukru pudru do posypania ściereczki


Jajka wbijamy do miski, dodajemy sól i cukier, ubijamy na puszystą, prawie białą masę ok 10 min.
W osobnej misce mieszamy obie mąki i kakao. Wszystko wsypujemy partiami do ubitych jajek delikatnie, ale dokładnie mieszając wszystko szpatułką.
Ciasto przelewamy na burzą blachę wyłożoną papierem do pieczenia (ja użyłam blachy dołączonej do wyposażania piekarnika. Pieczemy ok 15 min w 180 stC.
Następnie, gorący jeszcze biszkopt, przekładamy na wilgotną, oprószoną cukrem pudrem ściereczkę, papierem do góry. Delikatnie ściągamy papier i zawijamy roladę.
W takiej postaci zostawiamy biszkopt do ostygnięcia.



Robimy bezę włoską

Potrzebujemy:

  • 5 białek
  • 200 g cukru


Białka ubijamy na sztywną pianę. Następnie, małymi partiami dosypujemy cukier, wciąż miksując masę. W połowie ubijania stawiamy miskę na garnku z wrzątkiem, robiąc kąpiel wodną. W takiej kąpieli dodajemy pozostałą część cukru ubijając białka aż staną się gęste, szkliste, ciągnące się.



Jabłka

Potrzebujemy:

  • 1 kg jabłek
  • 100 g cukru
  • 100 g rodzynek
  • ½ łyżeczki proszku cynamonu
  • łyżkę masła


Jabłka obieramy, oczyszczamy z gniazd nasiennych, kroimy na płatki. Na patelni rozgrzewamy masło, dosypujemy cukier, dokładnie mieszając doprowadzamy do roztopienia się kryształków. Dodajemy jabłka i namoczone wcześniej rodzynki. Wszystko mieszamy i dusimy ok 10 min do momentu, aż większość jabłek się rozpadnie. Dodajemy cynamon, mieszamy, odstawiamy do przestudzenia.


Ostygnięty biszkopt delikatnie odwijamy ze ściereczki. Nakładamy na całą powierzchnię jabłka z rodzinkami, zwijamy. Na roladę kładziemy bezę.
Ja akurat porobiłam fantazyjne wzniesienia, ale technika jest dowolna. Nie trzeba też bezy opalać. W mojej propozycji użyłam palnika cukierniczego. Beza zapachniała palonym cukrem. Opalanie uwydatniło też nierówną strukturę powierzchni.






Polecam to ciasto. Jest niebiańskie i warte grzechu.

niedziela, 15 lutego 2015

Zupa kukurydziana




Rosół, o którym pisałam ostatnio jest fantastyczny. Mam nadzieję, że choć część z Was go przygotowała. U nas, szczególnie zimą, odbywa się poniedziałkowe, rytualne gotowanie wielkiego garnka rosołu. Nie raz wymieniamy go na, równie wyjątkowy, bulion warzywny. O nim jednak kiedy indziej.

Na bazie wspomnianego rosołu gotujemy wyjątkowe zupy. W zależności od pory roku, gęste i zawiesiste lub lekkie, delikatne, często o orzeźwiającym smaku. Uwielbiamy zupy. 


Co dziś ugotujemy?


Dzisiejsza propozycja to zupa kukurydziana. Pełna smaków, nieco słodkawa, gęsta i sycąca. Zima nie rozpieszcza nas hałdami śniegu, ale nieraz zdarzy nam się przemarznąć. Wówczas kukurydzianka jest niezastąpiona. Doda energii, ucieszy słonecznym kolorem, wpłynie pozytywnie na nastawienie do życia. Ponadto, dzięki magicznemu rosołowi, nie pozwoli się rozchorować, wskrzeszy nasze siły witalne, dostarczy adaptogenów. Jestem wręcz pewna, że zasmakuje każdemu, niezależnie od wieku i gustów kulinarnych.


Potrzebujemy:


  • puszka kukurydzy
  • 3 ziemniaki
  • biała część pora
  • 5 suszonych pomidorów z oleju
  • pęczek szczypiorku szarotki
  • ½ l mleka
  • szklanka rosołu
  • 2 liście laurowe
  • ziele angielskie
  • 1/4 łyżeczki chili
  • 1/4 łyżeczki wędzonej papryki
  •  szczypta świeżo startej gałki muszkatołowej
  • sól i czarny pieprz 
  • kilka łyżek oleju z pomidorów


Przygotowanie:


Ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę, por tniemy w talarki, pomidory z oleju dzielimy na paski, szczypior siekamy. 
W garnku rozgrzewamy olej z zalewy pomidorów, dodajemy liście laurowe, ziele angielskie, chilli i paprykę wędzoną. 
Dokładnie mieszamy. 
Po około minucie dodajemy ziemniaki, por i pomidory. Dusimy pod przykryciem ok 5 min, co jakiś czas mieszając. 
Dodajemy odsączoną kukurydzę, mieszamy i dusimy kolejne 5 min. 
Następnie warzywa zalewamy mlekiem i gotujemy wszystko ok 15 min na bardzo małym ogniu. 
Dolewamy bulion, doprawiamy zupę pieprzem, solą i startą gałką muszkatołową, dodajemy większą część szczypioru, pozostawiając nieco do posypania zupy, i wszystko gotujemy jeszcze z 5 min.

Zupę podajemy posypaną pozostałą częścią szczypioru, z pieczywem.


Zupa smakuje wyśmienicie. Naprawdę zachęcam do wypróbowania przepisu. Nie zawiedziecie się!

Mam jeszcze pytanie. Kukurydza często gości w Waszej kuchni? Ja robiłam kiedyś placki z kukurydzy wg Ramseya. Pamiętam, że były wyjątkowo dobre. Przepis znajdziecie TUTAJ. Koniecznie muszę je powtórzyć, ale znaleźć też i inne przepisy z kukurydzą w roli głównej.

Czekam na Wasze propozycje. Z chęcią wykorzystam któryś z Waszych pomysłów.

czwartek, 5 lutego 2015

Rosół magiczny





Niedawno, na blogu Klaudyny przeczytałam o rosole mocy. Zdziwiłam się, że nie jest on klarowny, tradycyjny, bez zbędnych, zdawałoby się, dodatków. Jest…prawie taki sam jak mój! Ucieszyło mnie to bardzo. Zawsze, bowiem każdy uczy gotowania rosołu tak, żeby był jak z obrazka. Nikt nie pokazuje ciężkich w wyglądzie zup. Ja, głównie po przeczytaniu kilku publikacji gotuję raczej mętny, no, może nie mętny, ale zdecydowanie nie klarowny wywar. Przepełniony najróżniejszymi smakami. Są tam bowiem ostre składniki takie jak papryczka chilli, imbir, słony sos rybny, słodkawe goji. Dorzucam kilka goździków, czosnek i ziele czosnku niedźwiedziego, czarnuszkę i tradycyjne dodatki.

Dlaczego? Ponieważ każdy składnik ma jakieś zadanie. Chilli i imbir rozgrzewają i, szczególnie chilli poprawia spalanie materii. Czosnek jest naturalnym antybiotykiem, więc jego również nie może zabraknąć. Jeśli ktoś nie przepada za czosnkiem może zastąpić go zielem czosnku niedźwiedziego. Będzie to namiastka działania ząbków czosnku. Czarnuszka działa przeciwzapalnie, goździki poniekąd również. Jagody goji, jak pisze również Klaudyna, to adaprogen. Ja stosuję je do większości zup. Ponadto nie lubię soli. Sól jest niezdrowa i źle wpływa na organizm. Niestety raczej jest nieunikniona przy smacznym gotowaniu. Dlatego, żeby było smacznie i zdrowo stosuję sos rybny.

Rosół magiczny

  •  porcja rosołowa
  • pęczek włoszczyzny
  • ok 6 litrów wody
  • liść laurowy
  •  po 4 ziarna pieprzu i ziela angielskiego
  • ½  łyżeczki nasion czarnuszki
  • łyżeczka jagód goji
  • 3 śliwki suszone
  • 5 goździków
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżka ziela czosnku niedźwiedziego
  • imbir – wielkości paznokcia kciuka
  • kawałek chilli
  •  3 łyżki sosu rybnego 


Przygotowanie:


Umytą porcję rosołową zalewamy wodą. Zagotowujemy doprowadzając do wrzenia. Gdy zobaczymy „kożuszek” na górze wywaru odszumowujemy go, czyli ściągamy z wierzchu szumowiny – ścięte białko, resztki krwi i inne, dla mnie nieprzyjemne rzeczy. Dokładamy obrane warzywa, przyprawy i zioła, z wyjątkiem sosu rybnego. Gotujemy na bardzo małym ogniu jak najdłużej. W sumie im dłużej, tym lepiej. Około pół godziny przed końcem gotowania dodajemy sos rybny. Doprawiamy jeszcze do smaku i wspaniały, esencjonalny, pełen „dobra” rosół jest gotowy.

Do rosołu możecie dodać dosłownie wszystko, co stawia Was na nogi a może być gotowane i pasuje do rosołu…
Ja jestem ostrożna z papryczką chilli. Kinga niezbyt ją lubi. Dlatego często wkładam do rosołu kawałek papryczki i, gdy poczuję jej smak w zupie, zaraz go wyciągam. Dla siebie mam przygotowane płatki chilli, które po prostu dodaję na talerz, do kubka itd.



Macie jakieś swoje magiczne rosołki? Może podzielicie się pomysłem?
Ja właśnie gotuję wielki gar rosołu bo kicham i prycham...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...