wtorek, 30 kwietnia 2013

Zajęcia kulinarne dla dzieci


Plany zorganizowania zajęć kulinarnych dla dzieci z przedszkola Miś Uszatek, do którego uczęszcza Kinga, zatliły się w naszej głowie bardzo dawno, ale do namacalnych efektów planowania doszło po Kingi urodzinach. Wtedy to postawiłyśmy bowiem na pokazywane wcześniej, na blogu, ciastka z ciasta francuskiego, wypełnione kulkami z papierówek, które robiłyśmy wczesną jesienią i rodzynkami.
Mogłyśmy co prawda kupić kilogram cukierków czy parę lizaków i świat by przetrwał, ale obie postawiłyśmy na dobrze znane produkty i...

Podobno dzieciom wszystko smakowało, choć, jak twierdzi Kinga, niektórym musiała mówić co to jest i jak smakołyki zostały zrobione. Nie w każdym domu celebruje się bowiem jedzenie i woli zrobić swoje przysmaki z produktów znanych, lubianych, zazwyczaj lokalnych, więc braki w wiadomościach maluszków były.

Stąd ten nasz zapęd i wielotygodniowe namawianie sponsorów, układanie przepisów, ustalanie terminów i...oto nadchodzą!

Pierwsze z grupie Zajączki, zajęcia kulinarne!

Zrobimy na nich:

  • Kanapki z pasztetem sojowo warzywnym z kiełkami
  • Hummus ciecierzycowy z prażonym sezamem
  • Ciasteczka z czekoladą


Głównym sponsorem naszej zabawy jest Firma Kupiec prowadząca na Fb profil Zdrowe nie nudne.
Firma należy do największych producentów zdrowej żywności w Polsce już od 1987 roku. Oferowane przez nią produkty są wyłącznie naturalne, zdrowe i z najwyższym standardem jakości. Produkcja ma wdrożony system HACCP a Firma posiada certyfikaty jakości ISO 9001 i ISO 22000
Z ramienia Kupca organizowane są szkoły gotowania i warsztaty, na których pokazuje się sposób wnoszenia we własne żywienie tylko najlepszych produktów, które nie będą zapychaczami, a zdrowymi i zbilansowanymi daniami.

Dzięki Kupcowi będziemy mieli masę wafelków, pieczywa chrupkiego a nawet fachowe czapki kulinarne i fartuszki dla małych kucharzy :)



Drugim sponsorem naszego gotowania jest Firma Lestello, działająca na rynku od 1992 roku i współpracująca zarówno z partnerami międzynarodowymi, ale również małymi polskimi rodzinnymi formami, dzięki uprzejmości której, nasze dzieciaczki będą miały do dyspozycji ciecierzycę. Forma prowadzi profil Lestello, gdzie można zobaczyć jak wielki asortyment produktów może zaoferować miłośnikom zdrowego żywienia.


Nasze przedsięwzięcie wesprze również Chocodami od której przyszła paczuszka z czekoladowymi kropelkami. Można o nich przeczytać nie tylko na stronie internetowej, ale również na profilu Nic, co słodkie nie jest mi obce. To pierwsze w Polsce kropelki, które dzięki unikalnej recepturze nie rozpuszczają się w wysokiej temperaturze, dzięki czemu są fantastycznym dodatkiem do wypieków i innych deserów.
Rozmawiamy również z Firmą Fusiongusto, prowadząca profil Kwiaty jadalne - poczuj smak zapachu, która działa w obszarze świeżych ziół ciętych, kwiatów jadalnych, kiełków, sałat i warzyw. Oferta formy sięga blisko 50 gatunków różnych ziół świeżych, 30 gatunków kwiatów jadalnych i 20 gatunków kiełków. Oferta firmy to nowości, niespotykane w kraju gatunki roślin, smaczne, zdrowe i niesamowicie świeże produkty. Chyba szczególnie na tą dostawę czekamy, bo, o ile czekoladę, pieczywko chrupkie i inne dobra, dzieci znają w mniejszym czy większym stopniu ale kwiaty jadalne są kompletną nowością. Sama jestem ciekawa tego prezentu i aż serce podskakuje na same wyobrażenie tych uśmiechniętych paszczy, gdy zobaczą owe wspaniałości.




 Podsumowując...

Aaaaaaaa - to wyraz radości :)

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rolada biszkoptowa z czarną porzeczką i bita śmietaną

Rolady zawsze się bałam. Wydawało mi się, że musi być strasznie trudna w przygotowaniu, a już na pewno nie na moje możliwości techniczne, sprzętowe.
Odkładałam więc tworzenie kolejnych aż...wyciągnęłam słoik czarnych porzeczek, małe opakowanie śmietany kremówki i wpadłam na pomysł dołożenia do tego ciasta biszkoptowego.
Z podanych składników byłby fajny tort, ale śmietany miałam zdecydowanie za mało. Muffinki i inne nie pasowały do całokształtu więc postanowiłam zmierzyć się z roladą biszkoptową :)

Powiem tylko jedna, żałuję, że nie spróbowałam wcześniej, bo ciasto jest pyszne, łatwe, niedrogie i do tego świetnie wygląda.
Doprawdy, da się je upiec w nawet najbardziej archaicznych piekarnikach :)


Ciasto biszkoptowe:

5 jajek5 łyżek cukru1 cukier waniliowy5 łyżek mąki (4 pszennej i 1 ziemniaczanej)1 łyżeczka proszku do pieczenia1 opakowanie cukru waniliowego (16 g)


Białka ubić na sztywną pianę.Żółtka z cukrem i cukrem waniliowym utrzeć na biały puch - około 10 min.Mąkę przesiać i na dużych obrotach połączyć z masą z żółtek.Do tego wmieszać delikatnie przesianą i połączoną z proszkiem do pieczenia mąkę.

Blachę o boku 28 - 34 cm wyłożyć papierem do pieczenia, wylać masę biszkoptową, wyrównać. Piec około 10 minut w temperaturze 190ºC. 
Ściereczkę namoczyć i przełożyć na nią upieczony biszkopt papierem do góry. Szybko go usunąć z ciasta po czym całość delikatnie zawinąć i w takim rulonie studzić.



Kremówkę ubić bardzo dokładnie.
Przygotować dżem, w naszym wypadku był to samodzielnie robiony poprzedniego lata, dżem z czarnej porzeczki.

Roladę powoli odwinąć ze ściereczki. Położyć na folię spożywczą.
Na ciasto nałożyć dżem, następnie bitą śmietaną i wszystko delikatnie zwinąć umieszczając łączenie ciasta pod spodem.
Z filii uformować cukierek. Włożyć roladę na kilka minut do lodówki dla trzymania formy.

W tym czasie w łaźni wodnej (w miseczce położonej na garnku z gotującą się wodą) roztopić jedną czekoladę.
Dodać do niej ćwierć kostki masła.
Powstałą masą oblać roladę.
Udekorować.


Wypiek jest fantastyczny!
Polecamy.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Domowy makaron szpinakowy

Kiedyś makarony tylko robiono w domach.Nasze mamy czy babcie, zagniatały ciasto w niedzielę, tuż przed rosołkiem i częstowały wszystkich nie tylko nim, ale i sercem w niego włożonym.
Osobiście pamiętam babcię, która robiła długaśne, niesamowicie cieniutkie makarony. Zwijała ciasto w rulon, kroiła i podrzucała pokrojone paski wysoko, rozproszając smugę mąki po całej kuchni.
Dziś i ja postanowiłam zrobić makaron domowy.
Przecież to nic trudnego, a ile zabawy, ile smakowitości, ile możliwości...



Składniki:

Spora garść szpinaku
Szklanka mąki + ok 1/3
Jajko
Łyżeczka soli
Woda - ewentualnie

Wykonanie.

Szpinak wrzucamy na chwilkę na wrzątek. Gdy liście zrobią się miękkie studzimy je i bardzo dokładnie siekamy.

W misce umieszczamy mąkę, jajko, dorzucamy szpinak, sól. Mieszamy dokładnie drewniana łyżką, do połączenia się składników.
Następnie wyjmujemy wszystko na stolnicę i dokładnie zagniatamy, dodając w razie potrzeby po łyżce gorącej wody.
Odstawiamy na chwilkę, żeby ciasto "odpoczęło" a w tym czasie zagotowujemy w garnku wodę z solą i ewentualnie kropla oleju, ale nie jest to zupełnie potrzebne.

Na stolnicę podsypujemy nieco mąki, kilka razy zagniatamy jeszcze ciasto i zaczynamy dokładne rozwałkowanie. Płat musi być jak najcieńszy. Gdy mamy maszynkę do makaronu, sprawa jest prosta, przy wałku nieco musimy się napracować :)

Rozwałkowane ciasto tniemy na cienkie paski, które przesypujemy mąka, nieco podrzucając "po babcinemu" żeby warstwa maki nie była gruba ale jednak nieco pokrywała makarony.
Super, jeśli makaron może wyschnąć lub chociaż obeschnąć...Jeśli nie,

Wrzucamy makaron na wrząca wodę, mieszamy drewniana łyżką i gotujemy około 2 minut.


Nasz makaron został podany z sosem warzywno- pieczarkowym, z dużą ilością ziół i bardzo mocno posiekanym ząbkiem czosnku.


Nie ma nic lepszego, nad domowy makaron :)

Smacznego.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rurki kruche ze słoneczną masą karpatkową.

Odpakowałyśmy gotowe ciasto francuskie, nawinęłyśmy na rurki i upiekłyśmy. W między czasie, przeglądając internet, wpadłam na przepisy kruchych rurek z ciasta własnoręcznie robionego. Nie wyglądało na trudne, składniki miałam więc...
Zakasanie rękawów, mieszanie składników, dobieranie wypełnienia dawało nam dużo radości.
Zrezygnowałyśmy z bitej śmietany na rzecz masy do karpatek, cukier puder zastąpiłyśmy drobnym Cukrem Królewskim do wypieków i potem tylko trzeba było walczyć z chęcią zjedzenia wszystkich, tuż przed niedzielnym obiadem, na który owe słodkości zrobiłyśmy.





Składniki:

Krem
pół kostka margaryny 
3 szklanki mleka
3/4 szklanki cukru
16 g cukru waniliowego
4 łyżki mąki pszennej
5 łyżek mąki ziemniaczanej
4 jajka

Rurki
500 g mąki pszennej
250 g masła
250 g kwaśnej gęstej śmietany
szczypta soli


Ładnie to wygląda ale spływa więc lepiej rurki położyć - nauczyłam się na własnej skórze ;)


Masa karpatkowa: 

Zagotować 2 szklanki mleka z cukrami i masłem. Pozostałe zmiksować z roztrzepanymi jajkami i mąkami. Wlać małym strumieniem do gotującego się mleka i gotować wszystko, wciąż mieszając ok 2 minut - do zgęstnienie masy. Zdjąć z ognia, przykryć folia spożywczą i ostudzić. 

Kruche rurki: 

Ciasto szybko zagnieść ze wskazanych składników. Dobrze schłodzić w lodówce. Wyjąć, podsypać mąką i rozwałkować bardzo cieniutko, na grubość 1 mm. Pokroić w długie paski, o szerokości około 1,5 cm. Każdą rurkę metalową posmarować masłem. Nawijać na ni paski, zaczynając od części węższej do szerszej. Jedną stronę rurki obtoczyć w cukrze, układać na wyłożonej papierem blaszce. Piec około 20 minut w temperaturze 180 stC lub 15 minut w 200 stC. Wystudzić, nabić kremem


Trzeba dodać również, że rurki wcale nie są takie trudne i pracochłonne, jak się wydaje prawie każdemu.
Nasze poszły w "sekundę" bo w sumie tylko chłodzenie ciasta jest najdłuższe.
Potem idzie raz dwa i już nabijamy masę do wnętrza aromatycznych rureczek :)


Smacznego

Wpis sponsorowało parę blogów z internetu, z czego Moje Wypieki wiodły prym :)

wtorek, 16 kwietnia 2013

Kruche ciasto z mrożonymi truskawkami i budyniowa pianką

Są takie ciast,a które niemal po nocach się śnią. Nasze kruche, z budyniem i truskawkami znalazłam jakiś czas temu na blogu Moje Wypieki. Tam, ciasto było z malinami i posiadało nieco więcej cukru ale już na oko wyglądało fantastycznie!
Fajnie, że w sumie każdy owoc nadaje się do uzupełnienia smaku ciasta a pianka budyniowa jest powalająca na kolana. Delikatna, sprężysta, nawet w naszym archaicznym piekarniku udała się wspaniale.


Na ciasto kruche:

kostka margaryny lub masła - 250 g
2,5 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki cukru pudru
5 żółtek

Na piankę budyniową:

5 białek
1 szklanka drobnego cukru do wypieków
cukier waniliowy
2 budynie waniliowe
1/2 szklanki oleju

Dodatkowo:

500 g truskawek nierozmrożonych



Masło pokroić w kostkę, szybko zagnieść z pozostałymi składnikami ciasta. Podzielić na 2 części - około 60% i 40%, każdą zawinąć w folię spożywczą, zamrozić. 

Dużą tortownicę wysmarować masłem, wyłożyć papierem do pieczenia. Na spód zetrzeć na tarce większą część ciasta Podpiec na złoty kolor w temperaturze 190 stC przez około 20 minut. 

Wystudzić Ubić białka. Gdy będą sztywne, powoli, łyżka po łyżce wsypywać drobny cukier i cukier wanilinowy, cały czas ubijając na najwyższych obrotach. Następnie powoli wsypywać proszek budyniowy, cały czas miksując, by dobrze się rozpuścił. Wlać olej Na podpieczony, zimny spód ciasta wyłożyć ubitą pianę. Wyrównać, ułożyć maliny, zetrzeć resztę zamrożonego ciasta

Piec 40 min w 190 stC

środa, 10 kwietnia 2013

Pieczony "w ciemno" - Włoski chleb czekoladowy

Razem z od dawna obserwowanym przez nas blogiem Kucharnia, wzięłyśmy z Kingą udział w akcji pieczenia chleba w ciemno. Nie wyszło nam pieczenie na zakwasie, ale od Kucharni właśnie, otrzymałyśmy wersję drożdżowa pieczonego chleba i, mimo braków sprzętowych i wciąż rozwijanych umiejętności piekarniczych, starałyśmy się sprostać zadaniu.


Nasza wersja drożdżowa została przesłana do nas po przetłumaczeniu i nie zmieniamy w nim nic...przytaczając bezpośrednio:

Zaczyn drożdżowy:
18 g mąki
9 g wody
szczypta drożdży - nie mam pojęcia jaka to ilość, bo oryginalny przepis nie podaje, ale myślę, że 1/4 łyżeczki
Składniki wymieszać i dodać do składników, które mają utworzyć biga, czyli właściwy zaczyn:
32 g mąki chlebowej
18 g wody w temperaturze pokojowej
+ przygotowany zaczyn drożdżowy
Wszystkie składniki zaczynu (biga) wymieszać razem, aby dokładnie się połączyły.
Umieścić bigę w misce i nakryć folią kuchenną. Odstawić w temperaturze pokojowej na ok. 8 godzin (najlepiej zrobić to późnym wieczorem, aby rano mieć gotowy do pracy zaczyn).
Etap II - wyrabianie ciasta właściwego
cała biga (zaczyn przygotowany 8 godzin wcześniej)
3 szklanki (ok. 393 g) mąki chlebowej
1 1/8 (248 g) wody
4 łyżki (71 g) miodu
1 łyżka ekstraktu waniliowego
4 łyżki (25 g) kakao
1/4 łyżeczki drożdży instant
1 łyżka soli
78 g chipsów czekoladowych (inaczej łezki czekoladowe, dropsiki czekoladowe)
Wszystkie składniki - z wyjątkiem chispów czekoladowych - zagnieść razem, aby dokładnie się połączyły (używając miksera, wyrabiać na średnich obrotach) i aby gluten się uwolnił. Wyrabiać ok. 8-10 minut. Odstawić na 5 minut, aby ciasto "odpoczęło", a następnie dodać dropsy czekoladowe i dokładnie zagnieść - ok. 1 minuty.
Przełożyć ciasto do dużej, lekko natłuszczonej misy, nakryć folią i odstawić do wyrośnięcia na ok. 2 godziny (powinno być ładnie wyrośnięte, czasem zajmie to mniej czasu, czasem trzeba dać ciastu czas i cierpliwie poczekać dłużej).
Wyrośnięte ciasto przełożyć na lekko oprószony mąką blat i podzielić na 2 części (jeśli chcecie więcej mniejszych chlebów, można podzielić inaczej), każda po ok. 454 g. Każdą z części uformować na kształt kuli i odstawić, by odpoczęły na kolejne 30 minut.
Po tym czasie nadać ciastu pożądany kształt - podłużnego lub owalnego bochenka, jak kto woli. Przełożyć do koszyka do pieczenia lub formy - w zależności od tego, w czym chleb będzie pieczony.
Koszyk powinien być wyłożony ściereczką oprószoną mąką, a forma wysmarowana olejem i oprószona - najlepiej otrębami. Odstawić do końcowego wyrastania na 2,5 godz. - 3 godz. Chleby powinny ładnie wyrosnąć. Ponownie, należy dać im na to czas i cierpliwie czekać, jeśli rosną za wolno.
Piekarnik nagrzać do temperatury 205 stopni. Na dnie piekarnika ułożyć żaroodporne naczynie wypełnione szklanką wody - będzie parowała w trakcie pieczenia, dzięki czemu skórka stanie się chrupiąca.
Piec 35-40 minut. Można sprawdzić patyczkiem czy chleb jest już gotowy.
Upieczony chleb studzić przynajmniej 1 godzinę - tylko czy ktoś tyle wytrzyma?!
Powodzenia!
tu wersja oryginalna na naturalnym zakwasie:

http://www.applepiepatispate.com/bread/pane-al-cioccolato-italian-chocolate/

Pane al Cioccolato - Italian Chocolate Bread Recipe | Apple Pie, Patis, and Pâté Recipes
www.applepiepatispate.com



Nasz chleb za krótko wyrastał i nie mamy odpowiedniego piekarnika, ale jest pyszny i idealny. Wszystkie wypieki można obejrzeć w albumie zbiorowym na Facebook lub odwiedzić wszystkie piekące z nami blogi w zestawieniu zbiorowym w Kucharni :)

Akcja była fantastyczna :)

wtorek, 2 kwietnia 2013

Recenzja książki Paryż mój słodki Amy Thomas



Jest kila rzeczy, które naprawdę mnie odprężają. Dobry film, zajmująca lektura, coś smacznego do przekąszenia czy długi spacer alejkami parkowymi, z Kinga za rękę. Nie raz wystarczą mi nienamacalne i lekkiej jak motyle skrzydła, myśli o rzeczach przyjemnych, wyobrażenie sobie ukochanych miejsc, w których wciąż nie byłam czy wspomnienia, na zawsze zapisane w najgłębszych zakamarkach serca. 
Niewątpliwie jednak Nowy Jork z czterema, zwariowanymi przyjaciółkami i Francja, z szykiem, wyjątkowością wszystkiego, co się robi i pola kwitnącej lawendy, są magicznymi miejscami miłości platonicznej, znanej z wyobraźni i niezliczonych obrazów zapisanych w pamięci, zeskanowanych z filmów, książek czy blogów, dzięki którym zawsze i wszędzie mogę unieść się nad ziemię i poszybować w przyjemności…

Gdy wszystkie te miejsca stają przede mną otworem jednocześnie, muszę tylko pamiętać, żeby nie zwariować i upajać się chwilami, jakby miały już nigdy się nie powtórzyć.

Tak jest w przypadku książki Amy Thomas „Paryż mój słodki”, gdzie znajduję niezapomniane mieszanki pędzącego Nowego Jorku, z przemierzanym na wynajmowanym rowerze Paryżem, a wszystko okraszone niesamowitą porcją słodkości opisywanych na tysiące sposobów.

O samej autorce przeczytać można:
Amy Thomas mieszka w Nowym Jorku. Przez dwa szczęśliwe lata dane jej było nazywać domem Paryż. Tworzy teksty reklamowe, pisze o jedzeniu, podróżach, designie i modzie dla rozlicznych wydawnictw, takich jak „New York Times”, „ National Geographic Traveler”, „Town and Country” oraz „ Every Day with Rachel Ray”. Ma delikatną obsesję na punkcie słodyczy.

Książka liczy sobie blisko 360 stron. Podzielona jest na trzynaście przesłodkich i zajmujących rozdziałów, wśród których mamy między innymi:
  •  Gorące, oklejające zęby kakao
  • Ciasta do kochania i uwielbiania
  • Wywołujące ekstazą magdalenki i muffinki
  • Francuskie tosty czy pain perdu, oto jest pytanie.

W każdej z części, oprócz skupiania się na temacie głównym rozdziału i wgryzaniu się w niego kęs po kęsie, aż ślinianki zaczynają pracować a nasza wyobraźnia wariuje i popycha serce do nieopanowanych drgań tęsknoty w zachłanności chęci wypróbowania na żywo wszystkiego, poznajemy niespostrzeżenie, choć bardzo blisko, losy głównej bohaterki książki, która spełnia swoje marzenia. Oscyluje między dwoma ukochanymi miejscami na ziemi, pokazuje życie na obczyźnie, borykanie się z meandrami kultury i oczywiście języka, który wyjątkowo trudno wchodzi do głowy, radzenie sobie z tęsknotą do wszystkiego i wszystkich, oraz przestawianie się mentalne w poszczególnych sektorach życia osobistego, uczuciowego i odartego z, nie raz złudnych przekonań, o fantastyczności niby romantycznych Francuzów.

Gdy otwieramy książkę, poznajemy singielkę mieszkającą w uroczej dzielnicy Nowego Jorku, otoczoną przyjaciółmi, adoratorami i innymi mniej lub bardziej przychylnymi osobami, której kalendarz pęka w szwach od imprez i spotkań, a ona jest autorką tekstów reklamowych. Dodatkowo jest niepoprawną uzależnioną od wszelkich słodkości, których temat zgłębia na licznych eskapadach po piekarniach, cukierniach, lodziarniach i wszelkich miejscach, w których czekolada leje się strumieniami, co opisuje na blogu, w kolumnach gazet lokalnych, czasopismach i…we własnych kubkach smakowych, którym doznań niewątpliwie każdy zazdrości.

W tym natłoku wrażeń i zadowolenia, pewnego dnia dostaje propozycję nie do odrzucenia. Powrót do lat studenckich, kiedy to odwiedziła Paryż, w którym zakochała się dogłębnie. Przeniesienie się z wygodnej posady w firmie, do oddziały paryskiego i pisania dla samego Louisa  Vuittona było jak spełnienie najskrytszych marzeń szczególnie, że wiązało się również z poznawaniem najznakomitszych manufaktur słodyczy, zaglądaniem do pracowni najwspanialszych cukierników, odwiedzanie wszystkich, ale to kompletnie wszystkich miejsc, w którym mogłaby poznać niezapomniane smaki.

Ona poznaje je, jeżdżąc velibem a czytelnicy czytając bardzo kaloryczne opisy, które rozkładając smakołyki na elementy najmniejsze, aż namacalnie ociekają smakami przed naszymi oczyma, co potęgowane jest uwieńczeniem podsumowania o nazwie „Więcej słodkich punktów na mapie”, co już samym sobą tłumaczy skupienie tematu. Nie wspomnę też o listach piekarni w Paryżu i Nowym Jorku, zamieszczonych na końcu książki, gdzie nie tylko znaleźć możemy adres strony internetowej miejsca, ale nawet adres faktyczny, rzeczywisty i numer telefonu, gdyby ktoś chciał sprawdzić któreś z opisywanych w książce miejsc.

Książka jest łatwa, lekka i wymaga nieco znajomości języka, albo tematyki kulinarnej, pozwalającej rozszyfrować poszczególne nazwy słodkości. Niewątpliwie, dla zapoznanych z tematyką jest prawdziwą wisienką na torcie. Opowieść o życiu Amy, zmieszana z kipiącymi cukrem opisami, mnogość informacji nie do wyczytania w przewodnikach, daje prawdziwą przyjemność poznawania dwu z najwspanialszych miejsc na ziemi.

Jedyne, czego brakowało mi w opowieści, to, choć jednego przepisu wykradzionego z najsłynniejszych cukierni. Z przyjemnością zrobiłabym jakiegoś pastelowego makaronika, ociekającego masłem, delikatnego w swym smaku i strukturze croissanta czy choćby „pospolitą” babeczkę.


Książka do zakochania!


Książkę do recenzji otrzymałyśmy od Polska Gotuje, za co z całego serca dziękujemy.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...