Pogoda jaka jest każdy widzi. Ni to
zima, ni to wiosna. Wciąż pada deszcz, a jak nie pada, to za oknem hula wiatr,
który niemal głowę urywa. Nie daje to dużo powodów do zadowolenia. Chodzę więc
z psem po parku i staram się zebrać myśli, zapewne tym wiatrem rozwiane. Chciałabym
żeby spadł śnieg. Taki, w którym wszyscy lubią się tarzać. W którym najlepiej
wychodzi orzełek, który nadaje się na sanki dla Kingi i po którym Kama uwielbia
hasać. Biały, oczyszczający i wskazując jednoznacznie, że oto nastała zima.
Gdy za oknem jest byle jak, w kuchni
powinno być wspaniale. Do takiego wniosku doszłam już dawno i postanowiłam
wcielić to w życie. Dziś, dla poprawy humoru, upiekłam wspaniałą, delikatną, mleczną
chałkę. Wiąże się z nią śmieszne wspomnienie. Byłam kiedyś na Podhalu. W
sklepie wystawionych było mnóstwo rodzajów chleba. Jako, że zupełnie nie mogłam
się zdecydować który kupić, a sprzedawczyni już się niecierpliwiła, któryś z
klientów za mną krzyknął żebym kupiła kukiełkę. - Kukiełkę? Ooooo, kukiełka
może być pyszna, o ile jadalna… Jakie było moje zdziwienie, gdy dostałam chałkę…Zwykłą,
drożdżową chałkę. - Ale to chałka – mówię. – Nie chałka jakaś ino kukiełka,
odpowiedział ten sam głos.
Dziś plotłam więc kukiełkę. Oglądałam
po tysiąckroć film pokazujący jak powinno się ją prawidłowo pleść, ale
wybaczcie, to nie takie proste jak na filmie pokazują. Zdecydowanie trzeba
mocno się postarać, żeby chałka była pokazowa. Moja, zapewne daleka od ideału
znalazła jednak uznanie dzięki smakowi. Smakowi i zapachowi, który rozchodził
się po mieszkaniu jeszcze długo.
Zachęcam do wypróbowania. Nie bójcie
się plecenia, tu dociągniecie, tam przyklepiecie i zobaczcie, jaka fajna
chałeczka może wyjść z banalnie prostego przepisu.
Na dwie chałki potrzebujemy:
- szklanka ciepłego mleka
- 25 g świeżych drożdży
- 5 żółtek
- 2 łyżki roztopionego masła
- 4 łyżki miodu
- cukier wanilinowy
- 3 i 3/4 szklanki mąki pszennej
- płaska łyżeczka soli
- jajko rozbełtane do posmarowania
- mak do posypania
Robimy
zaczyn. Drożdże rozcieramy z cukrem, dodajemy ciepłe mleko, łyżkę mąki i, po dokładnym
wymieszaniu, odstawiamy na ok 10 minut do wyrośnięcia.
Do miski
dajemy żółtka, olej, cukier i cukier wanilinowy. Wszystko dokładnie mieszamy roztrzepując
żółtka. Dodajemy mąkę, sól i wlewamy zaczyn. Wszystko mieszamy drewnianą łyżką
do dokładnego połączenia. Odstawiamy na około 5 minut, aby ciasto odpoczęło. Po
tym czasie wyrabiamy minimum 10 min, co jakiś czas i według potrzeby podsypując
blat mąką. Ciasto ma być delikatne, sprężyste, ale nieco klejące. Odstawiamy je
pod ściereczką do wyrośnięcia, ok godziny. Musi podwoić swoją objętość.
Po tym
czasie ciasto dzielimy na 5 części. Z każdej części robimy wałek. Wszystkie sklejamy na jednym końcu i …Zawijamy
warkocz we zasady : 1 na 3, 2 na 3, 5 na 2. Powtarzamy czynność aż do końca
wałków. Końce sklejamy, ładnie podwijamy pod spód.
Powstałą
chałkę przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, smarujemy
rozbełtanym jajkiem, posypujemy makiem i odstawiamy na ok 40 min do
wyrośnięcia.
Chałkę
pieczemy ok 30 min w 180 stC, aż się przyrumieni.
Nie
sądzę żeby ktoś wytrzymał…zaleca się jednak, żeby chałkę przed krojeniem całkowicie
wystudzić.
Powodzenia
i smacznego. Pochwalicie się swoimi wypiekami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za podzielenie się z nami swoimi spostrzeżeniami, sugestiami i innymi wyrazami obecności na blogu.
Dziękujemy