Jestem
kobietą pełną pasji. Szyję, gotuję, piszę, czytam. Lubię przebywać na łonie
natury i napawać się jej pięknem. Kocham majsterkować i potrafię znaleźć mnóstwo
zastosowań do tradycyjnie użytkowanych rzeczy. Zdawałoby się, że nie usiedzę na
miejscu dłużej, niż wymaga tego sytuacja. Głowę mam pełną pomysłów, choć na
niektórych realizację, niestety nie znajduję wciąż czasu.
W
związku ze zmianami na blogu, które możecie zauważyć, postanowiłam również
wprowadzić nieco nowości, odświeżyć i „oczyścić” treści, zainteresować moimi
pasjami i wcielić w życie kilka, od miesięcy - może lat, odkładanych planów.
Jednym z nich jest cykl
„Gotowanie z książką”
Pierwszą
książką, z którą gotowałam jest „Obietnica Łucji” Doroty Gąsiorowskiej.
Dostałam ją od Wydawnictwa Znak.
Po
spojrzeniu na okładkę myślałam, że książka będzie cukierkowa. Słodka,
przesycona miłością, jak stary, dobry Harlequin. Usiądę, przekartkuję bez
namysłu, coś o niej napiszę. Tyle. Delikatna w wyglądzie okładka skrywała w sobie,
owszem - miłość, ale również tajemnice, intrygi, ból rozstania, strach i
szukanie wewnętrznego spokoju. Już po wstępie wessała mnie bez reszty.
Okazała
się ciekawą, pełną zwrotów akcji, wielowątkową opowieścią o życiu. Praktycznie
każdy z bohaterów książki miał skrywaną tajemnicę, przy odkrywaniu, której
miotają czytelnikiem przeróżne emocje. Raz płakałam, innym razem się śmiałam,
nie raz aż wstrzymywałam oddech. Całości towarzyszyły przepiękne opisy.
Przyrody, kontaktów z drugą osobą, wyglądu, nie raz zapachu. Miałam wrażenie,
że to wszystko jest gdzieś obok. Czułam uścisk dłoni, twarz mroził mi
siarczysty mróz Różanego Gaju, chciałam wstać i spoliczkować Adelę czy
pogłaskać, po przezroczystej skórze, rękę Ewy.
Historia,
której główną bohaterką jest Łucja, zaczyna się w typowy dla kobiet sposób.
Przy życiowej zmianie następuje w kobiecie przemiana. Nie tylko dojrzewa
duchowo, ale również szuka spektakularnej zmiany w wyglądzie. Tak, żeby cały
świat wiedział, że oto prostuje zgarbione dotąd plecy, bierze głęboki oddech i
robi pierwszy krok ku nowemu, na pewno lepszemu, życiu. Łucja zmieniła bowiem
wszystko. Rozstała się z mężem, rzuciła swoje dobrze prosperujące biuro podróży,
zamknęła za sobą drzwi luksusowego mieszkania i przyjęła posadę nauczycielki w
wiejskiej szkole, do której jechała „na sam koniec świata”.
„Wspomnienia bolały, ale nie wypierała ich.
Dzięki nim była teraz taka, jaka była. Mimo kruchości, silna i niezależna.”
To
tam toczy się akcja książki. Owszem, czytelnik zagląda do domu Łucji, gdy ta
była jeszcze dzieckiem i oglądała odchodzącą matkę, która chowała na strych worek
wypchanych ptaków, czy chodzi po jej ukochanych ruinach, do których jeździła z
plecakiem za czasów studenckich. Jednak zapierające dech w piersiach opowieści mają
miejsce w domu Matyldy, z którego pochodzą - urocza Antosia i okrutna Adela, początkowo
raniąca wszystkich na około, czy w małej chałupie, za lasem, gdzie mieszka Ania
z Ewą, dla której Izabella będzie wykonawcą wyjątkowego testamentu. Dużą rolę
odgrywa pałac Kreiwetsów z ptakami w koronach ogromnych drzew i wytartymi
śladami fortepiany w pokoju Lukrecji, o której świat dowie się po trzech
wiekach, czy chociażby piwnica szalonej Eleonory, skrywająca prawdziwe skarby,
sekrety i odpowiedzi na najważniejsze pytania. Ba! Nawet stodoła Ignacego okaże
się istotna w końcowym rozrachunku z życiem, nie tylko Łucji.
„Bo życie to nieustanna wędrówka, w której
odkrywamy wciąż coś nowego.”
W
tej książce oczywiście istotny jest wątek miłosny. Miłość nie jest tu jednak
postrzegana jednoznacznie. Ma kilka odcieni, różne oblicza. Jest uczuciem
między łaknącym bliskości dzieckiem a nieumiejącą kochać matką. Jest lękiem o obcą
w sumie dziewczynkę, która zawładnęła sercami. Zakochaniem się, od pierwszego
uderzenia palcami w klawiaturę fortepianu, w człowieku, który rzuci wszystko i
wszystkich, żeby spełnić największe pragnienia. Miłość w „Obietnicy Łucji” jest
strachem, opieką nad drugą osobą, spełnianiem przyrzeczenia, szukaniem własnego
miejsca na ziemi. To również pogodzenie się z przeszłością i ufne spojrzenie w
przyszłość. Miłość miesza się z nienawiścią, paniką, nie raz odrzuceniem. Jest
wielka i, jak w powieściach miłości, zawsze na końcu wygrywa.
***
Oczywiście
w książce się też je. Niezbyt wiele, ale jednak. Wymienione są tu chrusty,
oponki i ciastka. Jako, że to wpis z cyklu „Gotowanie z książką” postanowiłam,
że przy okazji przeczytania „ Obietnicy Łucji” polecę Wam oponki, które Łucja
smażyła z panią Matyldą. Były tak dobre, że biedna pochorowała się. Na domiar
złego, z podobnymi, przyszedł niechciany adorator – Filip.
Sprawdźmy,
czy Wam też tak zasmakują.
Potrzebujemy:
- 2 1/2 szklanki mąki
- 15 g drożdży
- szklankę mleka
- 3 żółtka
- 1/2 szklanki cukru
- ½ łyżeczki soli
- 600 g masła
- łyżeczkę likieru pomarańczowego
- łyżkę startych skórek pomarańczy
- ok 1 l oleju do smażenia
Przygotowanie:
Mąkę
przesiewamy do miski. Drożdże rozpuszczamy w ciepłym mleku z dodatkiem łyżki
cukru. Odstawiamy do podwojenia objętości, na około 10 min. W tym czasie dokładnie
sparzamy pomarańczę i ścieramy z niej skórkę. Gotowy rozczyn wlewamy do mąki,
dodajemy resztę cukru, sól, rozbełtane żółtka, skórkę z pomarańczy i likier.
Wyrabiamy ciasto dodając pod koniec rozpuszczone, ale chłodne masło. ( Najlepiej
robić to łyżką drewnianą albo mikserem, ciasto jest dosyć luźne) Wyrobione
ciasto odkładamy do wyrośnięcia na około 1,5 godz.
Po
tym czasie ciasto wykładamy na stolnicę podsypaną mąką. Delikatnie rozciągamy lub
rozwałkowujemy na płat grubości ok 1 cm. Wykrawamy z niego, np. szklanką
krążek, w środku którego wykrawamy, np. kieliszkiem mniejszą dziurkę. Powstałe
oponki odstawiamy do wyrośnięcia, na około 15 min. Po tym czasie smażymy je w oleju,
w temp ok 175 st C, po około 3 min z każdej strony. Po usmażeniu oponki
odkładamy na ręcznik papierowy do odsączenia.
Podajemy
posypane cukrem pudrem czy lukrowane.
***
.
Jestem
pewna, że Łucja objadała się podobnymi. Dobroduszna, opiekuńcza Matylda nie
mogłaby zrobić nic innego, jak delikatne, drożdżowo-maślane oponki.
Dorota Gąsiorowska „Obietnica Łucji”, Między
Słowami 2015, ISBN 978-83-240-2660-9, stron 432
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za podzielenie się z nami swoimi spostrzeżeniami, sugestiami i innymi wyrazami obecności na blogu.
Dziękujemy