Uwielbiamy robić coś z niczego. Zawsze takie działania bardziej cieszą, niż najsmaczniejsze "gotowce" i tym podobne sprawy. Nie stronimy jednak od nich, ale jednak co kombinowanie, to kombinowanie.
Miód z mniszka zna zapewne wiele osób. Zauważyłam, że szczególnie od niedawna panuje prawdziwy bum na podobne dzieła. My, nasz miód robimy z dodatkami, które szczególnie cieszą w zimowe wieczory, gdy wcinamy z zaangażowaniem nie tylko zdrowe, smaczne i samodzielnie wykonane przetwory, ale również odmienne od tych, które ewentualnie gdzieś mogłybyśmy kupić.
Dziś przedstawiamy więc orzechy włoskie w mniszkowym miodzie.
Ogólnie panuje zasada, że na 500 sztuk kwiatów mniszka należy przygotować litr wody, kilogram cukru i 3 cytryny.
U nas pomijamy cytrynę i dodajemy około 1.5 l wody.
Kwiaty wybieramy tylko z czystych miejsc. Zrywamy z koszyczkami i staramy się, żeby były pozbawione słodyszka czy innych owadów.
Oczyszczone kwiaty zalewamy wrzątkiem w garnku o grubym spodzie, dosypujemy cukier i gotujemy wszystko około 15 minut. Pozostawiamy na kilka godzin (my zazwyczaj na noc - 12 godzin), po czym gotujemy wszystko dwa razy dziennie po około 30 minut, przez 3 dni.
Po ostatnim gotowaniu 3 dnia, przecedzamy mieszankę, wyrzucając kwiaty mniszka. Powstały sok wlewamy do garna z grubym dnem, który podgotowujemy na bardzo małym ogniu, kilkakrotnie, przez kilka minut, do uzyskania pożądanej konsystencji.
Orzechy łuskamy i po dokładnym oczyszczeniu wrzucamy je do wyparzonych słoiczków, które napełniamy do około połowy.
Orzechy zalewamy prawie wrzącym miodem i zakręcamy szczelnie, odstawiając do przestygnięcia do góry dnem.
Gdy miód zacznie stygnąć odwracamy słoiki w tradycyjne położenie :) i po całkowitym ostygnięciu staramy się ich nie zjeść od razu :)
Produkt :) jest bardzo smaczny, zdrowy i wyjątkowy.
Szczególnie nadaje się na bożonarodzeniowe i inne prezenty ponieważ robi piorunujące wrażenie :)
Polecamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za podzielenie się z nami swoimi spostrzeżeniami, sugestiami i innymi wyrazami obecności na blogu.
Dziękujemy