Pobiegłam po długopis, kartkę i zanotowałam myśląc, że wciąż boje się zrobić prawdziwy, puszysty omlet jak z najlepszych restauracji.
Omlet więc "dojrzewał", aż Kinga zażądała kolejnych w tygodniu naleśników...
4 jajka
2 łyżki mąki
Pół łyżeczki soli
Masło do smażenia
Białka ubić na sztywno. Osobno ubić żółtka. Wszystko zmieszać delikatnie dodając, po łyżce, mąkę i sól. Na rozgrzanej patelni roztopić masło(klarowane, żeby nie przypalało lub oliwę) i wylać porcję masy. Kiedy przysmaży sie od spodu patelnię przykryć dużym talerzem, przewrócić omlet na talerz, a następnie zsunąć go delikatnie z powrotem na patelnię, żeby przyrumienił się z drugiej strony.
Ja na osobnej patelni, na skarmelizowanym cukrze, z dodatkiem soku z pomarańczy, "poddusiłam" pokrojone jabłka.
Polałam powstałym sosem omlet, położyłam jabłka i...niepotrzebnie jeszcze dodałam nieco stopionej czekolady - za słodko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za podzielenie się z nami swoimi spostrzeżeniami, sugestiami i innymi wyrazami obecności na blogu.
Dziękujemy